Ja widzę różnie. Najczęściej nie narzekam mimo wszystko na widoki. Staram się.
To co widzę kiedy patrzę zależy tylko ode mnie.
Kiedy wychodzę wieczorem na kolację mogę widzieć dwojako. Mogę dostrzegać kelnera, który opóźnia się z obsługą, dzieci, które przebiegając trącają moje krzesło, zbyt głośną muzykę, która drażni i nie pozwala swobodnie rozmawiać, zbyt jasne światło, które uwidacznia niedoskonalości mojej cery i psuje nastrój, zbyt twarde krzesło, krzywo ułożone sztućce lub smugę na szklance. Moge widzieć miliony tych zupełnie nieistotnych detali. Bo nie mają one najmniejszego znaczenia gdybym patrzyła na tą sytuację tak: spędzam wieczór z kimś kogo lubię, na kim mi zależy, skupiam na nim swoją uwagę, jemy fantastyczne jedzenie, rozmawiamy, mamy czas dla siebie... zagłębiając się w szczegóły mogłabym powiedzieć, że to, że kelner się opóźnia w rezultacie daje nam więcej czasu na rozmowę, biegające wokół dzieci i muzyka nadają życia miejscu, w którym się znajdujemy, dzięki czemu nie zastanie nas niezręczna cisza, a twarde krzesło daje mi pretekst, by dosiąść się na miękką kanapę bliżej mojego towarzysza...
Nie ma sytuacji, z której nie da się wyciągnąć pozytywów. Nie ma!
Do czego dążę? Do stwierdzenia, że świat i to jakim go postrzegamy to tylko i wyłącznie nasza interpretacja. On sam w sobie nie jest beznadziejny, nie jest nudny ani jakikolwiek inny przymiotnik o ładunku negatywnym mogłabym tu wstawić. Nie.
Są tacy, którzy gdy pójdą na koncert zawsze będą narzekać, że jest za głośno, za cicho, za duży lub za mały lokal, zbyt wiele osób lub za mało, organizacja zła, artysta fałszował, piwo rozwodnione, nie ma gdzie usiąść, do wszystkiego niekończące się kolejki.. bla bla bla.
Pozbądź się takiego patrzenia na rzeczywistość.
Pozbądź się ze swojego otoczenia osób, które w ten sposób widzą świat.
U mnie czysto. Oddycham swobodnie! :)
Zmień szkła w okularach, jeżeli świat rysuje Ci się w kolorze kupy! Szkoda życia, by miało być gówniane! |