Znajdziemy się w damsko męskim świecie...

Przeczytasz trochę o kobietach, trochę o mężczyznach, o tym co nas łączy i dzieli! Mój punkt widzenia!

Jeżeli coś mnie w ciągu dnia zaciekawi - opiszę to!

Będę opisywać codzienne sytuacje, zwykłe rzeczy, ale z mojego punktu widzenia.

Tematy mody i urody nie będą Ci obce...

Pokażę Ci najnowsze trendy. Dowiesz się co jest modne i na topie w tym sezonie. Zadbam razem z Tobą o naszą urodę, pokażę co możesz robić, by czuć się wspaniale we własnym ciele.

Miej otwarty umysł..

Będę motywować, inspirować i pozytywnie Cię nakręcać każdego dnia. Taki mam plan!

wtorek, grudnia 31, 2013

Kilka spostrzeżeń z przedsylwestrowych przygotowań - studium mojego przypadku

Jest godzina 17.00, właśnie umęczona usiadłam w sypialni na łóżku. Rozglądam się dokoła i własnym oczom nie wierzę, że to pobojowisko powstało dzięki tym delikatnym rączkom. Moim rączkom. 

Teza nr 1. Kobiety muszą mieć garderobę.
Gdybym miała garderobę oddzielną, a nie w sypialni to moje łóżko nie wyglądałoby teraz jak ciuchland po eksplozji. Niestety znaczna większość zawartości szafy leży skotłowana właśnie na nim. Zanim wyjdę będę to musiała niestety posprzątać, bo jak wrócę sponiewierana nad ranem to ani mi w głowie walczyć z tymi szmatami.

Zaznaczam, że do tej pory nie znalazłam zestawu idealnego na ten wieczór. Zrobiłam postęp, bo o 14.00 miałam tylko buty. Teraz mam spódnicę, chociaż tutaj jeszcze nic nie jest przesądzone.

O 15.00 jeszcze latałam za rajstopami. W efekcie kupiłam 5 par! Czarne i cieliste, grubsze i cieńsze, a każde innej firmy. Zawsze mam stres, że jak je założę to zaciągnę, albo okaże się że mają za mało lajkry, albo za dużo, albo odcień nie taki. Teraz mam wybór. Chociaż jedna para musi być odpowiednia. 

Chciałam też kupić szampana i coś do chrupania. Biedronka - kolejka stała juz nawet po koszyk, a ta do kasy zawijała się gdzieś hen między regałami. Mój wzrok tak daleko nie sięgał. Poszłam do Simple - analogiczna sytuacja. Czy wszyscy dostali sraczki i muszą w Sylwestra robić zakupy?

Kolejny mój dzisiejszy paradoks. Przecież ja nie lubię Sylwestra, a szykuję się conajmniej jakbym na rozbieraną randkę szła. Nogi mimo że gładkie to musialam pro forma maszynką przejechać. Na twarzy mam maskę, która gwarantuje same cuda - więc czekam. Paznokcie malowałam dwa dni temu, ale muszę je pomalować raz jeszcze, no bo... no bo jak inaczej?! 

Czuję, że to dopiero początek moich przygotowań, a już jestem zmęczona. Nie wiem co przyniosą kolejne godziny, strach pomyśleć

Życzcie mi szczęścia i wytrwałośći.

Co za oksymoron, ale na szczęście ostatani w tym roku ;)





poniedziałek, grudnia 30, 2013

Taka noc - Sylwester

Jest taka jedna noc w roku, kiedy musisz bawić się dobrze. A nawet powinnam powiedzieć więcej: musisz bawić się wybornie, najlepiej, pierwszorzędnie i wybitnie. Ciąży na Tobie wielka odpowiedzialność. Przecież wszyscy nastepnego dnia będą wypytywać o tą jedyną w swoim rodzaju, szaloną imprezę. A jak mowią: jaki sylwester taki cały rok. Więc nie masz wyjścia i kombinujesz co zrobić, by nadać tej nocy jak najwięcej wyjątkowości.

Dla mnie noc sylwestrowa nie ma żadnego uroku. Wymusza sztuczne zadowolenie i radość. Muszę iść i w dodatku dobrze się bawić, a powrót przed świtem wpisać już na konto noworocznych porażek.

Na bale w hotelach czuję się za młoda. Impreza w klubie - nie będzie się różnić niczym od tej z ubiegłego tygodnia. Raz byłam na sztuce w teatrze i choć było sympatycznie to nie tego klimatu szukałam w tę noc. Byłam też na miejskim sylwestrze na pl. Konstytucji, ale szybko straciłam czucie w kończynach i na gwałt szukałam schronienia w pobliskich pubach - nie trafiłam najlepiej. 
Jakby nie patrzeć każda z tych opcji wiąże się z inwestycją kilku stówek w bilet wejściowy, no i kolejne kilka stówek na sukienkę i całą oprawę. Teraz moim przelicznikiem są garnki albo sprzęt AGD więc stanowczo wolę te pieniądze przeznaczyć np na piekarnik. Więcej z niego radochy i pożytku w nowym roku, niż ze wspomnień bólu głowy z dnia następnego.

Mimo, że nie lubię Sylwestra, to już czuję nerwowość i niepokój. 
Nie chcę, a ulegam tej cholernej presji...






piątek, grudnia 27, 2013

Diabeł tkwi w szczegółach

Seksowna kobieta to nie tylko powierzchowność, uroda. To sposób bycia, uśmiech, spojrzenie, sposób w jaki się porusza. 

Seksowny mężczyzna to tym bardziej nie powierzchowność ani uroda. Niewieleu natura zesłała Hugh Jackmanów. Ideał w każdym calu, budzący najbardziej pierwotne instynkty.


Zesłała również Bradley'a Coopera, Ryana Reynoldsa, Adama Levina...
Zapewne czytacie to i twierdzicie: "nie, nie oni mi się wcale nie podobają", "zupełnie nic specjalnego", "żadna mi tam rewelacja" ... macie absolutną rację. Nie są typowymi przystojniakami! Ale zapewniam was, że gdyby któryś z nich stawił się u progu Waszej sypialni, to żadna z Was nie pomyślalaby o grze wstępnej. Dlaczego?

Oczywiście liczy się wnętrze, inteligencja i inne takie, ale nie oszukujmy się, zanim mężczyzna dostanie szansę, by zabłysnąć swoim IQ, erudycją, elokwencją i oratorstwem to najpierw musi zatrzymać kobietę przy sobie przez kilka sekund. I tu na pierwszy plan wysuwa się styl.

Mężczyzna powinien wiedzieć, że skoro nie jest Hugh to powinien skupić sie na jednej, a właściwie wielu bardzo istotnych rzeczach. Mam na myśli detale. Szczegóły, wiele szczególów, maleńkich elementów, komponentów, składników, które pieczołowicie kolekcjonowane i w odpowiedni sposób połączone sprawią, że każda niewiasta zacznie zmysłowo rozchylać wargi i delikatnie zwilżać je językiem dając w ten sposób oznakę swojego pożądania.

Uchylę rombka tajemnicy, by było Wam łatwiej, a byśmy i my miały z tego pożytek.

Mam na myśli np. włosy. Nie żołnierskie wystrzyżenie na 3 mm, ale coś bardziej finezyjnego w nonszalanckim nieładzie. Trymery pozostawmy skazańcom. Czas odkryć, że mężczyźni również mogą mieć fryzurę.

Zapach. 

Ubranie. Dopasowane. Nie mówię, że obcisłe, ale takie, które wskazują, że Twój tyłek jest w miejscu, w którym się naprawdę znajduje, a nie gdzieś na wysokości kolan. Bez udziwnień, ale z rockowym zacięciem. Jeśli poszarpane, to tam gdzie być powinno z założenia, a nie tam gdzie nogawka okazuje się zbyt długa. Taka przemyślana niedbałość.

Zarost. Nie taki, który pozostawiłeś sam sobie, by zrobił z Ciebie leśnego dziada, ale subtelny i jednocześnie męski. Taki, który sprawi, że żadna kobieta nie będzie miała wątpliwości, że spotyka się z prawdziwym mężczyzną.

Ciało (mrr...). Szczupłe, wysportowane, zdrowe, zadbane, smukłe. Z umiarem. Nie chcemy kwadratów, pakerów, mięśniaków, karków. Ale misie też raczej pozostawimy na połce z innymi pluszakami.

Tatuaże. Piekielnie podniecające.

Detale, prawda? :)





wtorek, grudnia 24, 2013

Odrobina życzeń...

Kochani!

Nic zaskakującego nie pojawi się w tym tekście.

Mimo, że pogoda za oknem w najmniejszym procencie nie wskazuje na to, że dziś Wigilia to mi udało się wpaść w świąteczny nastrój i przygotowałam dla Was krótki filmik.

Nie chcę życzyć Wam standardowego: zdrowia, szczęścia czy pomyślności. Każdego z nas stać na odrobinę więcej, na odrobinę wysiłku.

Wraz z tymi świętami chciałabym życzyć Wam odrobiny magii na codzień, która uczyni każdy dzień wyjątkowym. Dorzućmy do tego pasję, która podkręci temperaturę, tempo i nada kolorów codzienności. Trzecie w kolejności są marzenia - by zawsze były i by było ich wiele, a na sam koniec chęci. Chęci do działania, do spełniania tych marzeń, do pracowania nad sobą - do wszystkiego!

I coś o czym zapomniałam, a musi być - MIŁOŚĆ !!!

Wesołych Świąt!


poniedziałek, grudnia 23, 2013

Zostaw mężczyznę w domu przed świętami

Tradycyjnie już, jak to przed świetami ludzie oszaleli, wpadli w popłoch i na gwałt szukają upominkow dla bliskich. Tłumy porażają, a kolejki odstraszają. Przepychanie, ocieranie, frustracja, momentami agresja, a wszystko to skumulowane w jednym miejscu - w galerii handlowej.

Nie mam nic do tego. Standardowa sytuacja jak co roku. Nic zadziwiającego. Sama zawsze również odkładam zakupowy szał na ostatnią chwilę i doskonale wiem, że w tej kwestii wyjątkowa nie jestem.

Zastanawia mnie jedno, a tym samym irytuje. Po co kobiety ciągną tych biednych facetow do galerii? Snują się pomiędzy wieszakami utrudniając przejście. Ja w prawo, on w prawo. Ja w lewo to i on. I tak gibiemy się przez chwilę zanim nie znajdziemy porozumienia i wyjścia z tej ciasnej alejki. Chodzą za kobietami jak te smutne psiaki i żadnego z nich pożytku. Żeby jeszcze taki wieszaki nosił, albo twoją kurtkę, by wygodniej było. Może chociaż by doradził... też nie!

Oblężają wszystkie możliwe ławki, a i tak o drugie tyle jest ich za mało. Czytają gazety, siedzą i gapią się jak sroki w gnat, albo namiętnie szukają czegoś w telefonie. To samo mogliby robić w domu i nie zabierać nam cennego tlenu. 

Mężczyźni na zakupach reprezentują dwie strategie:

1. Strategia - wszystko jest super.
Ten typ wie, że jego wybranka  musi sobie cos kupić. Im szybciej to zrobi, tym lepiej dla niego. Jeżeli wszystko mu sie podoba, jest szansa, że ona nad wyborem nie będzie się długo zastanawiala i prawdopodobnie zakupu dokona podczas pierwszego kwadransu całej wyprawy. Wychodzicie szczęśliwi i zadowoleni.

2. Strategia - nic nie jest super.
To moim zdaniem gorsza strategia. Facet wszystkie wybory neguje, nic mu sie nie podoba. W głosie wyczuwa się irytacje i zniechęcenie. Swoim zachowaniem strofuje partnerkę, która w pewnym momencie rozdrażniona odwraca sie na pięcie i mknie ku wyjściu. Zakupy skończone. Ty osiągnąłeś sukces, ale Twoja wybranka do końca dnia będzie miała wisielczy humor i raczej ci się to nie opłaci.

Weź na zakupy przyjaciółkę.





pic. tumblr.com

środa, grudnia 18, 2013

Nigdy nie jest odpowiedni moment

Człowiek jest z natury osobnikiem, który by poprawić sobie samopoczucie i w jak największym stopniu zniwelować występujący dysonans, jest w stanie stosować przeróżne zabiegi mające go wyciszyć i załagodzić napięcie, które go wywołuje.

Często wszelkie niepowodzenia, naszą bierność, nasz brak decyzyjności, brak motywacji do działania tłumaczymy mówiąc - to nie jest odpowiedni moment. A który jest odpowiedni?

Wszyscy szukają dobrego, a nawet najlepszego momentu...

- na miłość
- na zmianę pracy
- na zawarcie małżeństwa
- na wymarzony kurs salsy
- na kolejne dziecko
- na zakup mieszkania
- na podróż życia
- na ten jeden telefon...

A prawda jest taka, że tym najlepszym momentem jest własnie ten, w którym pojawia się myśl. Nie jutro, nie za miesiąc, nie rok temu...

Zawsze jest zbyt wcześnie, albo za późno. Mamy za sobą zbyt wiele doświadczeń, albo zbyt mało. Jesteśmy albo za młodzi, albo już za starzy...

To idealny moment.





piątek, grudnia 13, 2013

Urządzam mieszkanie - cz II - Blondynka na zakupach

Umiejętności zakupowe wyssałam z mlekiem matki - tak twierdziłam, aż do dziś!

Galerie handlowe nie mają dla mnie tajemnic. Między wieszakami poruszam się zwinnie niczym gazela przmierzająca bezleśne, pustynne tereny. Źrenice automatycznie powiekszają się, oko bystrzeje, a kąt widzenia zyskuje instynktownie kilka dodatkowych stopni. Rzucam spojrzenie i momentalnie wyłapuje perełki na których warto zawiesić oko na dlużej.

Tak. Tak właśnie wyglądam, kiedy idę za potrzebą nowej sukienki, albo pary butów. Jestem w swoim żywiole.

Dopiero dziś uświadomiłam sobie, że istnieją tereny przeze mnie nie odkryte, dzikie i zupełnie mi obce. 

Pierś do przodu, głowa do góry i wkraczam w świat Liroy Merlin. Wyjmuję ściągę z kieszeni i czytam punkt po punkcie. A tam np:

1. Grunt szczepny
2. Kształtki pod zaciskarkę
3. Uklad zapłonowy


Chwilę stoję jak sierota zastanawiając się, w którą stronę pójść. Intuicja mnie nie zawiodła i po kilku minutach odnalazłam coś, co pasowałoby do opisu wspomnianego gruntu szczepnego. Nie chcąc popełnić błędu, proszę o pomoc pana z obsługi. Całe szczęście, że kręci się ich tam wielu, a widok samotnej kobiety, która wygląda na zagubioną, lekko zdezorientowaną i nie mającą większego pojęcia o tym na co patrzy utwierdza ich w przekonaniu, że trzeba iść takiej na ratunek...

- Przepraszam, czy moge prosić pana o pomóc?
- Naturalnie... - widziałam ten uśmiech a raczej uśmieszek pod nosem. Pewnie przeczuwał, że może być wesoło.
- poszukuję gruntu szczepnego - odparłam zdecydowanie i pewnym głosem
- Właśnie pani przed nimi stoi - nie dość, że nie wiem o co pytam to jeszcze nie umiem doczytać etykiety.
- Ale czy to na pewno ....? Mój Magik napisał ciut inaczej... - jest lepiej, nie dość, że nie wiem o co pytam, nie umiem doczytac etykiety to jeszcze podważam jego kompetencje. Brawo!
- A do czego to ma być dokładnie? 
- ......... - i to był ten moment długiej ciszy, potem klasycznie zatrzepotałam rzęsami, dorzuciłam pół uśmiech, uniosłam lewą brew i bezradnie wydukałam: nie wiem ?!
W momencie kiedy zrobiło mi się najgłupiej na świecie, zdałam sobie sprawę ze swojej beznadziejności, totalnej niewiedzy, a do tego doszła świadomość, że jestem tą blondynką z dowcipów, miły pan nie dawał za wygraną i kontynuował. Zajęta byłam dośc mocno analizą swojej nieporadności i przeszukiwaniem zakamarków pamięci w poszukiwaniu jakiegoś tropu, który pozwoli mi wybrnąć z tej sytuacji kiedy nagle dotarły do mnie jego słowa, a brzmiały mniej więcej tak:
- ... (coś tam, coś tam) głębokiej penetracji?
A teraz wyobraźcie sobie moją minę, wybałuszone oczy, z przerażeniem, zdziwieniem, albo lekkim niedowierzaniem wypowiedziane:
- Słuuuuuucham? - tutaj też trzepotałam rzęsami - nie było wyjścia.
Teraz pan się zmieszał i spokojnie powtórzył:
- No... impregnat gruntujący głęboko penetrujący, np Atlas? 

Aaaacha. Wzięłam i wyszłam. Takie zakupy, to żadna frajda. 


Odrobina inspiracji :)








wtorek, grudnia 10, 2013

Urządzam mieszkanie - cz I - Jestem Dizajnerem

Jako mała dziewczynka miałam kilka szalonych pomysłów kim będę jak dorosnę: 
Chciałam być sklepową - klikanie na kasie wydawało mi się fascynujące. 
Chciałam być pracownikiem biura podróży - dziesiątki segregatorów z kolorowymi ofertami, które wertowałabym w te i wewte. 
Chciałam być stewardessą - zawsze myślałam, że to praca tylko dla wybranych, wyjątkowych i pieknych kobiet wiążąca się z samymi przyjemnościami i przywilejami. Dopiero po pierwszym locie stwierdziłam, że oprócz mundurku, nic wyjątkowego w tej robocie nie ma. Handel obwoźny ciasnym korytarzykiem i użeranie się z bandą debili. Później przyszedł czas na pierwszą poważną myśl, dotyczącą mojej przyszłości - psycholog. Najlepiej więzienny, albo wojskowy. Zawsze lubiłam miejsca niedostępne dla wszystkich, w których liczebnością przeważają mężczyźni.

Ostatni pomysł, który pamiętam to chęć zostania projektantem wnętrz. Wyobraźnie mam, kolory odróźniam - cóż w tym trudnego. Dziś wiem, że to najgłupszy pomysł ze wszystkich powyższych. Półtora roku czekałam na moment, w którym dostanę klucz do ręki, stanę w tej pięknej przestrzeni i zrobię z nią co zechcę. Przez cały ten czas wyczekiwania kolekcjonowałam stosy prasy wnętrzarskiej, zbierałam inspiracje w sieci, odwiedzalam dziesiątki sklepów. Wszystko wydawało się takie proste i przyjemne... aż do teraz. 

Na pierwszy ogień idzie łazienka. Setki kolorów, setki kształtów, setki faktur, setki wymiarów! Setki setek wszystkiego. Milion rozwiązań, a przestrzeni raptem 4 m2 !!! Wybór kibla to wyzwanie, także nie wspominam już o kafelkach, które przecież jak już do ściany przykleje to będę się na nie latami patrzeć i lać łzy nad swoim marnym wyborem. Świadomość odpowiedzialności, która na mnie spoczywa jest przerażająca. A jeżeli będzie brzydko? Pociąć się!?

Coś wymyśliłam. Skompletowałam. Decyzję zmieniłam. Później do niej wróciłam. Później ją zmodyfikowalam. Znowu skompletowałam. Zamówiłam. Za 30 minut kazałam panu się wstrzymać. W rezultacie potwierdzilam. Ile jeszcze...?


Tak. Taki ze mnie Dizajner, że idź i nie wracaj!

Uszami wychodzą mi te inspiracje...



piątek, grudnia 06, 2013

Transakcja hurtowa

Z rozstaniami już tak często jest, że zrywasz z jedną osobą, a rozstajesz się z wieloma. Jak to możliwe?

Na poczatku, kiedy wszystko zaczyna się walić, a przebywanie z Twoją rzekomą niegdyś drugą połówką zamienia się w koszmar myślisz tylko o tym jak to zakończyć. Twoje poczucie godności i wartości już dawno sięgnęło dna i czołga się ostatkiem sił niczym żołnierz po kamienistych wąwozach unikający kolejnego ataku, który może go wykończyć. Usilne próby jakiegokolwiek dialogu już od dawna nie przysznoszą porządanego skutku.
Zaczynasz rozumieć, że jesteście z dwóch innych światów, a rzeczywistość, którą się otaczacie nie jest dla Was wspólna. Każde ma swoją odrębną, które nijak nie chcą się połączyć. 

Rozstaliście się i to przyniosło Ci ulgę. Zaczynasz żyć na nowo. Odświeżasz dawne znajomości, wietrzysz garderobę, na nowo odkrywasz swoją atrakcyjność. Wszystko to trwa ekscytujące kilka tygodni.

Potem wracasz do domu, zdejmujesz uśmiechniętą maskę i wieczorami wypłakujesz się w poduszkę. Tęsknisz. Tęsknisz, ale właściwie nie za nim, a za niedzielnym obiadem u jego rodziców, za biegającymi dzieciakami, które co chwilę szrpały Cię do zabawy. Tęsknisz za jego matką, która za każdym razem robiła Ci test na perfekcyjną panią domu lub sprzedawała pomysły na ulubione obiadki syna. Za jego ojcem, który przy każdym spotkaniu opowiadał tą samą historię z czasów młodości i sypał żartami, które wogóle nie śmieszyły. Za siostrą, która zazwyczaj właśnie miała PMS i ciężko z tych nerwów było cokolwiek zrozumieć. Tęsknisz za piątkowym drinkiem ze znajomymi, albo wspólnymi wypadami za miasto. Tęsknisz nawet za jego kumpalmi, z którymi pogadać mogłaś tylko o piłce nożnej lub samochodach. Za ich niezapowiedzianymi wizytami i przesiadywaniem do późnych godzin nocnych. Za wyjadaniem obiadu z lodówki, który miał być Twoim poręczeniem spokoju na kolejne dwa dni. Tęsknisz za codzienną drogą do sklepu, gdzie ekspedientka od wejścia witała Cię miną męczennika mówiącą "jestem tu za karę"...

Zrezygnowałaś z jednego, a pozbyłaś się wszystkiego. Dlatego rozstania nie są proste. Chociaż nie chcesz - to transakcja hurtowa.


czwartek, grudnia 05, 2013

Zawsze musi być jakieś ale...

Paradoksy rozmnażają się szybciej niż bakterie. Z tą różnicą, że bakterie są naszymi nieproszonymi gośćmi, a paradoksy tworzymi sami. Pchają się drzwiami i oknami, a my witamy je z otwartymi rękoma.
Jest wspaniale, ale nie do końca. Jesteś ideałem, ale zrzuć zbędny tłuszczyk z ud! Chcesz czegoś, ale się boisz.  Pomyśl o ile życie byłoby łatwiejsze, a o ile bardziej przyjemne gdyby usunąć ze słownika spójnij "ale". Jeden niepozorny wyraz, a tyle problemów. On nas ogranicza, odbiera przyjemności i pozostawia w miejscu. Zawsze jest się do czego przyczepić. 

Zazwyczaj brzmisz tak:

Chciałbym do niej zadzwonić, ale boje się, że nie odbierze. 
Dziś wieczorem jest świetny koncert, ale bilety są drogie i zapewene będą tłumy ludzi.
Chciałbym, by było jak dawniej, ale to zapewne niemożliwe.
Chciałabym się z toba spotkać, ale mam dużo pracy.
Kocham go, ale po alkoholu mu odbija.
Mam świetna pracę, ale...

Zawsz musi być jakieś "ale". Sami sobie utrudniamy nim życie. Jest jak wrzut w wiadomym miejscu,  albo  poprostu staje sie on cichym tłumaczeniem naszej bierności. Niby czegoś bardzo chcesz, zależy ci, ale przecież jest tyle pszeszkód na drodze do celu... niewygodne buty, katar, pognieciona ksozula, pryszcz na czole. Wymówki stają się coraz bardziej błahe i miałkie, ale wystarczające byś nie musiał kiwnąć palcem, a w dalszym ciągu siedział i dumał nad swoim ciężkim losem.

Dla kogo jest to "ale". Dla leni, czy dla tchórzy?

Od dziś zawsze kiedy będziesz chcial powiedzieć "ale" - postaw kropkę i przgotuj się do działania.  Brzmi naprawdę calkiem nieźle.

Chciałbym do niej zadzwonić - dzwoń!
Dziś wieczorem jest świetny koncert - idź!
Chciałbym, by było jak dawniej - ok, nigdy nie będzie jak dawniej, ale przecież może być zawsze lepiej!
Chciałbym się z Tobą spotkać - spotkaj się!

Działaj bez wymówek. 

Nie zawsze wszystko okaże się sukcesem, ale nigdy nie powiesz sobie, że nie próbowałeś ;) Czas przerwać ten impas.



dobrze Ci radzę...


piątek, listopada 29, 2013

Proste zasady użytkowania telefonu komórkowego

Większość osób o tym wie, ale co i raz spotykam takie ewenementy, którym muszę przedstawić mój krótki i przyjazny kodeks użytkowania telefonu komórkowego, by jak najszybciej wykluczyć ewentualne spięcia na tym polu.

Zasady są proste i bardzo przyjazne. 

To, że noszę telefon blisko tyłka i najprawdopodobniej jest zawsze obok mnie nie znaczy, że mam obowiązek, by zawsze i wszędzie go odbierać. Nie mam. Czasami nie chcę, ale najczęściej poprostu nie mogę.
Dlatego jeżeli dzwonisz, a ja nie odbieram to błagam nie dzwoń za minutę kolejny raz, potem za trzy minuty i za pięć minut. Zobaczę połączenie - oddzwonię. Jeżeli czytałeś wcześniejszy tekst na blogu, to wiesz, że mam obsesję spoglądania na telefon więc na pewno prędzej czy później to nastąpi.

Nie dzwoń w nieskończoność! Nie mam poczty głosowej, ale aktywuję jeżeli nie przyjmiejsz do wiadomości faktu, że dobre wychowanie nakazuje odczekać nie więcej jak 5 sygnałów, a potem rozłączyć się.

Jeżeli dzwonię do Ciebie i nagle przerywa nam połączenie, nie oddzwaniaj z uporem maniaka! Oddzwania ten, kto dzwonił, czyli ja! Stosowanie się do tej zasady pozwoli nam uniknąć niezliczonych prób połączeń, które wzajemnie będą się blokowały.

Jeżeli dzwonisz i słyszysz sygnał świadczący o tym, że prowadzę inną rozmowę - rozłącz się! Nie rozumiem osób, które słysząc sygnał zajętości wciąż oczekują na połączenie!? Uwierz, że widzę, że dzwoniłeś lub wciąż dzwonisz. Skończę - oddzwonię!

I jeszcze jedno. Nigdy nie dzwoń, gdy pierwsze słowa, które miałbyś zamiar wypowiedzieć byłyby w stylu: dlaczego nie odbierasz? dlaczego nie odpisujesz? dlaczego nie dzwonisz?

Bo nie!






wtorek, listopada 26, 2013

Kobiety też oglądają porno

Kto powiedział, że porno to gatunek filmowy głównie dla mężczyzn? Nie wiem. Może nikt tego jednoznacznie nie określił, ale z całą pewnością porno muszą kręcić faceci. Faceci dla facetów. Tandeta, sztuczność, totalny brak gustu i jakiegokolwiek wyczucia smaku. Tak, to bez wątpienia jakiś samiec musi za tym stać. Która kobieta wymyśliłaby coś tak prymitywnego?

Naogląda się taki żółtodziub po nocach i potem w sypialni dostrzega szereg faktów, które nijak nie zgodza mu się z edukacją, którą tak intensywnie pochłaniał z RedTube. Okazuje się, ze kobiety nie mają wielkich, sterczących biustów i idealnie ksztaltnych wagin. Później dowiedzą się, że nie wystarczy takiej rozedrzeć jedną ręką majtki, by wyła ochoczo z rozkoszy rozchylając uda. Później kolejne rozczarowanie, bo o dziwo ona nie dochodzi krzycząc w niebogłosy wbijając paznokcie w twoje plecy. Poniżanie, finiszowanie na twarzy czy przemoc również nie nakręca jej do zabawy... Ups?! Co się stało, przecież myslałeś, że one wszystkie to lubią!?

Prawdziwe kino dla wymagających... pielęgniarki, cheerleaderki, nianie, szalone studentki lub pokojówki. Od razu widać w jakiej roli lubią widzieć cię panowie. 

Kobiety też oglądają porno. Niestety nasze upodobania znacząco się różnią i 90% klasycznego porno nie da się strawić. Film powinien rozbudzać wyobraźnię. W kobiecym porno mogłoby być chociaż minimum fabuły, chcemy budowania napięcia, gry wstępnej, a może nawet dialogu. Dialog, to coś więcej niż:
- fuck me! fuck me harder!
- you like it whore! 

Nie chcemy sztucznych, napompowanych piersi, wydetych ust i doczepianych włosów. Toporne, prostackie sceny z ostrą jazdą na kanapie nie działają. Chcemy więcej  naturalności i subtelności. I koniecznie przystojniejszych facetów! 

I błagam, niech kamera nie wchodzi nikomu do dupy!


niedziela, listopada 24, 2013

Różnice pomiędzy kobietą, a mężczyną

Od kiedy tylko zaczęli interesować się mną chłopcy i zrozumiałam, że ciąganie za włosy, głupie liściki podrzucane do plecaka, popisy na przerwach pomiędzy lekcjami, niby przypadkowe wpadanie na mnie lub wszelkie inne dokuczanie, to właśnie oznaki ich zainteresowania, zaczęły się również moje trwające nieprzerwanie do dziś usilne próby zrozumienia gatunku męskiego. 

Kiedy wpisałam w wyszukiwarkę hasło dotyczace różnic pomiędzy kobietą i mężczyną dostałam 62 000 wyników! Widać zainteresowanych jest dużo więcej.

To ciekawe, że wszysycy stąpamy po tej samej planecie, żyjemy w kraju demokratycznym, równouprawnienie mamy już od dziesiątek lat, a w dalszym ciągu łapiemy się na tym, że przemawiają przez nas stereotypy i schematy. 
Przyjrzyjmy się np. jak postrzegani są mężczyźni, a jak kobiety zakładając, że rozpatrujemy identyczne zachowania i sytuacje:

Kiedy facet się zdenerwuje, porządnie wkurzy to mówimy, że to facet z jajami, z ikrą, z krwi i kości, prawdziwy pistolet!
W przypadku kobiety powiemy, że zbyt emocjonalna, rozchwiana, przesadza, wyolbrzymia i szuka dziury w całym.

Mężczyzna, który poświęca się pracy, wyrabia nadgodziny, zawsze zostanie uznany za ambitnego i realizującego się zawodowo.
Kobieta zostanie podsumowana jako ta, która zaniedbuje rodzinę.

Kolejny przykład - stary jak świat. Mężczyzna, który częściej niż skarpetki zmienia partnerki seksualne okrzykniety zostanie ogierem i playboyem. Będzie się tym szczycił i czekał na poklask, który oczywiście dostanie, natomiast kobiecie zawsze przyklei sie łatkę puszczalskiej i łatwej.

Mężczyzna, ktory wraca do domu z kilkoma torbami zakupów musi przecież zadbać czasami o siebie i dobrze wyglądać.
Kobieta, która wraca do domu z nową parą butów - trwoni pieniądze na głupoty.

Pomijając powyższe, co wywołuje we mnie niejednokrotnie irytacje i zdenerwowanie, które absolutnie nie są wynikiem mojej emocjonalnej kobiecej natury jest jeszcze kilka ciekawych różnic, które stawiają nas na przeciwległych biegunach, a mimo wszystko nie przeszkadzają w tym, by wciąż nas tak do siebie ciągnęło. Cały urok i zabawa tkwi właśnie w tym, że nie możemy się rozgryźć, a jednocześnie tak bardzo chcemy wszystko zrozumieć.

Kobieta kiedy patrzy w lustro zawsze widzi siebie za grubą. Krytycznie przygląda się każdej zmarszczce i fałdce tłuszczu, by później cały dzień jeść sałatę i pić wodę. W tym samym czasie mężczyzna z dumą pręży się przed lustrem nie zwracając uwagi na wystający brzuch i wiotkie ramiona.

Kobieta, kiedy szykuje się do wyjścia potrzebuje dwóch godzin na przeprowadzenie swoich rytualnych zabiegów, a potem wmawia wszystkim, że miała dosłownie kwadrans. Mężczyzna natomiast w kwadrans potrafi wyglądać, jakby szykował się dwie godziny.

Ciężko dojść ze wszystkim do jakiegokolwiek ładu, kiedy generalnie kobieta wszystkiego wymaga od jednego mężczyzny, a on tak naprawdę wymaga jednego, ale od wszystkich kobiet. Kobieta potrzebuje czuć się dobrze, by uprawiać seks, w momencie gdy mężczyzna potrzebuje seksu do tego, by czuć się dobrze. Na koniec kobieta poślubia mężczyznę żyjąc nadzieją, że on po ślubie się zmieni, natomiast mężczyzna żeni się z kobietą błagając w duchu, by ta się nigdy nie zmieniła. Zazwyczaj obojga budzi rozczarowanie.



czwartek, listopada 21, 2013

Rozterki przechodnia

Wracając do domu zastanawialam się czym Was dzisiaj uraczyć.
Myślałam, że może znów wydumam coś mądrego w temacie relacji damsko męskich, i że przyczepię się do jakiś męskich tanich zagrywek i grzeszków. A może tym razem lepiej byłoby skupić się na kobietach, które nie ustępują mężczyznom ani na krok i również swoje mają na sumieniu.

O tej godzinie tramwaje są prawie puste, a droga która prowadzi mnie do domu totalnie odludniona. Było ciemno i cicho. Idealne warunki na krótki wewnętrzny dialog i namysł. 

Wertowałam w pośpiechu zakamarki głowy układając treść na post, ale coś mnie rozproszyło... I tak zamiast kolejnych rozważań egzystencjonalnych dziś napiszę zupełnie o czymś innym. Wlaściwie to rzucam luźną myśl, na którą może uda mi się z Waszą pomocą znaleźć odpowiedź.

A więc...

... szłam jak zazwyczaj okolicami parku Kotańskiego. Jak już mówiłam o tej godzinie nie jest łatwo spotkać tam kogolwiek. Jest cicho, ciemno i generalnie mało przyjemnie. Z jednej strony park, z drugiej tory i jakieś głównie opustoszałe ogródki działkowe. Nawet palące sie latarnie to nieczęsty widok, bo okoliczna młodzież lubi trenować rzuty do celu. 
I tak idąc zamyślona dość żwawym krokiem dojrzałam na ławce... czarną torbę. Nie była to reklamówka. To taka męska torba na ramię. Stała (bo raczej nie leżała) na krawędzi ławki. Szybko zwizualizowalam sobie ewentualnego posiadacza takiej torby. Nie podejrzewam żadnego drobnego pijaczka. Oni swoje skarby noszą w siatkach, albo upchane po kieszeniach. Ta, wyglądała raczej na własność kogoś bardziej cywilizowanego. Może jakiś pan okolo 60-tki? Zbystrzałam i szybko rozejrzałam się wokół, czy właściciel np nie udał się na stronę korzystając ze sprzyjającej ku temu infrastruktury. Nie znalazłam potencjalnego kandydata. Wyostrzyłam słuch, by może jakiś dźwięk zdradził mi czyjąś obecność. Również nic. Totalna cisza. 


Ale ok, to najmniej ważne.

Teraz w mojej głowie - burza mysli. Co robić...
Zadzwonić np po straż miejską? Czy oni wogóle sie takimi sprawami zajmują? Bo może to ładunek wybuchowy jest (:)), albo wziąć torbę i zanieść do stróżówki parku? Ale jak wezmę, a okaże się, że właściciel ów przedmiotu wróci za chwilę to na bank nie pomyśli, że ją ktoś do nich zaniósł! Zajrzeć do środka i postarać się rozszyfrować do kogo może należeć? O nie! A jakby mi wyskoczył jakiś z krzaków i zrobił awanturę, albo co lepsze dał w łeb?
Potem pomyślałam, że może w środku jest milion i za znaleźne ktoś odpaliłby mi ładny procent? :)

Jakby nie było, nie zrobiłam nic. Odeszłam z moimi myślami, które do teraz nie dają mi spokoju. Może tam naprawdę były ważne dokumenty, przedmioty, a jakiś łapserdak jeden z drugim zawinęli torbę nie zastanawiając się zbyt wiele i teraz piją browara pod klatką za znalezione w portfelu 20 zł, a całą - prawdopodobnie o wiele bardziej wartościową - resztę zutylizowali w pobliskim koszu?

Już się nie dowiem.


fot. fotoblog.pl

niedziela, listopada 17, 2013

Związek zbyt doskonaly

Czy wogóle istnieje takie zjawisko jak zbyt doskonały związek?

To taka relacja, w której masz to coś zanim tylko zdążysz o tym pomyśleć. Zanim wytworzy się w Tobie potrzeba. Jest wygodnie, bardzo bezpiecznie... może nawet za bardzo. Uwielbiacie się, ćwierkacie jak zakochane gołąbki spijając sobie z dziubków. Idealnie dopasowani.

Taki facet wydawałoby się, że jest jak wygrana w totka. Przyzwyczajona do ciąglego polowania, niekończącej się pogoni za króliczkiem nagle okazuje się, że masz wszystko. Wszystko, a nawet więcej.

Jest bardzo zgodny, opiekuńczy i bezkonfliktowy. Zawsze wie co i kiedy powiedzieć. Jest szczery. Nie wyczuwasz żadnego zagrożenia ani obawy. Wydawałoby się, że to pełnia szczęścia.

Ale nagle i zupełnie znienacka wkracza Twoja kobieca natura. A tej nie oszukasz. Zaczynasz się zastanawiać, bo przecież on nie możę być tak dobry i idealny jak Ci się wydaje. A jeżeli zupełnym przypadkiem taki by był, to jest to właściwie przerażające. Nie, to nie jest możliwe. To byłoby tak zadziwijące, że aż nieprawdopodobne, by móc w to uwierzyć.

Facet bez niespodzianki? Hmmm... zaczynasz odczuwać presję, kiedy ujawni się ta skrywana przez niego tajemnica, ta wada, która w końcu na tyle Cię zaspokoi, że odpuścisz poszukiwania kolejnych komplikujących wasze perfekcyjne życie szczegółów. W końcu będziesz miala potwierdzenie, że nie jest ideałem. Ulga.

Czy tak trudno uwierzyć, że może obyć się bez dramatów? Najwidoczniej tak.

Narzekamy, gdy nie mamy faceta, a potem kontynuujemy swoje malkontenctwo gdy tylko się pojawia. Paranoja.

Zaczynasz się z kimś spotykać i szukasz w nim niedokonalości. Analizujesz. Martwisz się i doszukujesz dziury w całym. Kiedy każdy normalny cieszyłby się stanem zakochania, motylami w brzuchu i wszechogarniającą euforią, ty w tym czasie zastanawiasz się nad tym co za chwile się spieprzy.

Kiedy zaczyna się pieprzyć roztrząsasz temat, że przecież od miesięcy miałaś takie przeczucie. Zastanawiasz się do czego to wszystko doprowadzi. dystansujesz się, stajesz się oschła i chłodna w relacji, a  Twoja podejrzliwość osiąga apogeum.

Potem rozstajecie się, a Ty opłakujesz stratę kolejne długie tygodnie zadając w głowie dziesiątki pytań i propowadząc niekończące się dochodzenie poprzedzone naprawdę glęboką analizą z rozkładem najdrobniejszych faktow na czynniki pierwsze.

Na którym etapie pozwolilaś sobie na szczęście? Na chwile zapomnienia? Beztroskę? Zamiast dryfować po spokojnych wodach wolalaś od początku szykować się na sztorm. Doczekałaś się, tylko zapomnialaś, że on pozostawia po sobie tylko spustoszenie.

Wyluzuj.



wtorek, listopada 12, 2013

Archiwum eX

Moment, w którym aktualny facet przechodzi na stronę tych byłych zazwyczaj nie jest łatwy. Niezależnie od tego jak silna łączyła was więź, jak zaawansowane uczucie i jak skomlikowana była to relacja - nikt nie jest z kamienia. Pustka, która pojawia się w tym momencie uwierać będzie każdego, niezależnie od grubości skóry.

Dziś skupię się na tym najbardziej czarnym scenariuszu. Zostałaś porzucona. Układało wam się świetnie, przez długi czas utrzymywaliście tendencję wzrostową. Były deklaracje przywiązania, wspólne planowanie przyszłości i wszystkie inne znaki, które świadczyły o wyjątkowości waszego związku. Do czasu. Później wszystko potoczyło się w takim tempie, że nie zdążyłaś porządnie zastanowić się w czym rzecz, a już poszerzałaś grono niekoniecznie szczęśliwych singielek. Jeszcze przez chwilę liczyłaś na telefon, niespodziewany sms, lub cudowne nawrócenie. Mijały kolejne dni... i nic. Koniec. Nie zadzwonił,  nie napisał, nie przesłał tuzina róż i o dziwo nie błagał skruszony o Twój powrót.


Czy już zdałaś sobie sprawę, że to naprawdę koniec? Chyba tak. I teraz dochodzimy do sedna mojego całego wywodu. Nagle Twój ukochany Skarb, Miś, Żabcia czy inne kochanie znika i w mgnieniu oka zamienia się w coś... hmm, zepsutego.
Jak się okazuje to nie żaden Skarb tylko zwykły chuj, niie milusiński Miś tylko podły skurwysyn, nie Żabcia, a żałosny, denny i nędzny dupek. Frajer. Idiota. O czymś zapomniałam?

Potem okazuje się, że jego rodzina to stado wariatów, matka furiatka, ojciec śliniący się zboczeniec, a brat istny przygłup. On sam był gburem i prostakiem bez ambicji. Generalnie nie zasługiwał na Ciebie i w rzeczywistości lada dzień sama miałaś go rzucić. Potem dowiadujemy się, że miał małego, a w dodatku mu nie stawał. Coś jeszcze? Oby nie...

Podobno faceta poznaje się po tym jak kończy. Ale jak widać kobiety absulutnie nie ustępują mężczyznom na tym polu. 
To, z jaką łatwością i lekkością opowiadasz wszem i wobec o waszej znajomości świadczy tylko o Tobie. I niestety nie świadczy dobrze. Nie obrażasz jego, ale dajesz świadectwo samej siebie.

Tylko pogratulować ex, że przejrzał w porę na oczy i poszedł szczęścia szukać między nogami innej.

Nie tylko Twój facet, z którym sypiasz, ale również Twoi przyjaciele i wszyscy którym poświęcasz swój czas, z którymi przebywasz świadczą o Tobie! Wszystkich dobieramy sobie z pełną świadomością i w pełnej trzeźwości umysłu.

Szanuję i kibicuję swoim ex. Tak wiele im zawdzięczam, np. kilka kilogramów mniej, nowy przepis na jajecznicę i anielską cierpliwość :)





poniedziałek, listopada 11, 2013

Ekspresowa rozmowa, bo kawa to podstawa.

Niedawno doszło do mnie, że urządzanie mojego mieszkania jest naprawdę na wyciągniecie ręki. Nie odliczam już w długich miesiącach, a spokojnie mogę przerzucić się na tygodnie. To wzbudza maksymalną ekscytację. Wszystko, w najmniejszym szczegole będzie zależało ode mnie.

Kilka lat temu, kiedy wyobrażałam sobie tą chwilę, wiedziałam, że bezapelacyjnie muszą znaleźć się w nim dwie rzeczy. Jedną z nich zdradzę Wam dziś. Ponadto oprócz ujawnienia tego przedmiotu, bedziecie mogli przecztać rozmowę z osobą, która doskonale zna się na temacie i zdradziła kilka istotnych faktów dotyczących wyboru odpowiedniego sprzętu. O czym mowa? Chodzi oczywiście o ekspres do kawy!


Osoby, które odwiedzają mnie dość regularnie wiedzą, że nie zaczynam dnia bez kawy. Wiedzą również, że nie wyobrażam sobie bez niej spotkania z moimi dziewczynami. Przy kawie łapię minuty tylko dla siebie, relaksuję się, odpoczywam, skupiam, zwalniam tempo. Doceniam jej smak, aromat i wygląd.


Z tego względu nikogo nie zdziwi fakt, że ekspres do przyrządzania idealnej kawy obowiązkowo musi znaleźć się na moim kuchennym blacie.


Z Olą Kryśkiewicz pracującą w firmie DJP Sp z o.o. spotkałam się, by uzyskać kilka informacji dotyczących wyboru optymalnego sprzętu na potrzeby domowe.

        
Dlaczego warto wogóle zainwestować w ekspress?
Po pierwsze ze wzlędu na smak i na zdrowie. Odpowiednia długość parzenia kawy, w optymalnej temperaturze, przy zachowanych właściwych proporcji daje najbardziej aromatyczny wywar pozbawiony szkodliwych substancji, których kawa zawiera kilkaset rodzajów (z czego niewiele osób zdaje sobie sprawę).

Czyli inwestycja w ekspres to również dbanie o zdrowie, a nie tylko o smak?

Dokładnie. Idea parzenia kawy polega na tym, że z 7 g zmielonej kawy powstaje 25 ml płynu, które przelewane jest przez 25 sek, a wszystko w odpowiedniej temperaturze ok 90 stp. Bez ekspresu nie mamy szans na idealne poranne espresso.

Jaki budżet powinnam przygotować, by kupić sprzęt, który spełni oczekiwania przeciętnego uzytkownika i smakosza kawy?

Na dobry sprzęt, który będzie służył nam długi czas i parzył naprawdę dobrą kawę powinniśmy liczyć się z wydatkiem rzędu do ok. 3 tys. pln.

Na jaki sprzęt powinnismy się zdecydować szukając dobrego ekspresu? Wiem, że na rynku mamy wybór spośród kapsułkowych, ręcznych i automatycznych.

Na pewno nie polecam ekspresów kapsułkowych. Jej wady można wymieniać w nieskończoność . Po pierwsze jesteśmy zobowiązani do picia kawy zawsze jednego producenta, często w ogólnym rozrachunku kawa kosztuje nas dużo więcej niż przy użytkowaniu pozostałych ekspresów, ponadto opakowanie kawy w plastik, który później poddawany jest działaniu wysokiej temperatury, nie tylko wpływa na smak produktu końcowego, ale i na zawartość chemiczną naparu. Mamy znacznie większy wpływ na to co pijemy, kupując kawę mieloną przez producenta, nie wspominając już o ziarnistej do samodzielnego mielenia.

Przekonałaś mnie. A jeżeli miałabym wybierać spośród ręcznego lub automatycznego?

Tutaj wszystko zależy  od naszych osobistych preferencji i czasu jaki chcemy poświęcić na przygotowanie kawy. Z obu rodzajów sprzętu uzyskamy ją równie dobrą. Kwestia jest tego, czy poszukujemy wygodnego rozwiązania, które przygotuje esencjonalną kawę zaraz po naciśnięciu guzika, czy równie dużą przyjemność jak smakowanie, czerpiemy z samego jej przygotowania.  

Wchodząc do sklepu po odpowiedni ekspress na co w pierwszej kolejności powinnam zwrócić uwagę dokonując wyboru? Czym się kierować?

Bardzo istotne są elementy, z których jest wykonany, czyli to co jest w środku. Jeżeli znajdują się w nim komponenty plastykowe powinniśmy od razu zrezygnować z tej maszyny.

Ponadto, jeżeli decydujemy się na ekspres z młynkiem warto zwrócić uwagę na skalę grubości mielenia ziaren kawy. zersza skala pozwala idealnie zmielić każdy rodzaj kawy, a tych na rynku mamy całe mnóstwo. Przy okazji warto spojrzeć na materiał, z których wykonane są żarna (ostrza za pomocą których mielimy kawę). Najbardziej wytrzymałe, a zarazem najlepsze są żarna stalowe.

A z rzeczy mniej istotnych?

Jeżeli lubisz latte lub capuchino zwróć uwagę na funkcję spieniania mleka. Masz do wyboru dyszę, za pomocą której ręcznie spieniasz mleko przy użyciu pary pod cisnieniem lub system cappucinatore, który zrobi wszystko za Ciebie przy pomocy gumowego wężyka wlożonego do pojemnika z mlekiem.
W zależności czy kawę pijesz w kubku, czy filiżance zwróć uwagę, czy ekspress na który chcesz się zdecydować ma regulowana wysokość dysz, z których płynie kawa.
Powinniśmy wiedzieć również, że ekspresy automatyczne są znacznie większe od ekspresów ręcznych. Warto  wziąć pod uwagę ich gabaryty i możliwości przestrzenne naszej kuchni.


Mam nadzieję, że rozmowa z ekspertem pomoże Wam dokonać wyboru sprzętu, który spełni w stu procentach Wasze oczekiwania.

Ja czuję się o wiele mądrzejsza i świadoma tego, jaki ekspres będzie idealny dla mnie.



wtorek, listopada 05, 2013

Problemotwórcza histeryczka

Nie dziwi mnie, że rzadko kiedy definiując kobiety używa się już tylko określeń typu: emocjonalna, wrażliwa, przeczulona...

Nie. Nasz piękny, wyjątkowo uzdolniony gatunek zawsze musi pójść o krok dalej. Przez tą nadgorliwość dziś przylgnęła do nas niechlubna łatka rozchwianych emocjonalnie histeryczek, lamentujących, szukających dziury w całym zrzęd!

Cała rozkoszna subtelność i swoista uczuciowość ustąpiła miejsca wszechogarniającej panice, ciągłej podejżliwości, niekończącemu się poruszeniu, co w efekcie prowadzi do permanentnego stresu i lęku, które dążą w kierunku istnej psychozy. Bo nie wiem jak inaczej to nazwać.

Znajdujemy sobie taki mały haczyk, zupelnie malutki, prawie nieistniejący. Ale jak już go mamy, to zaczyna się zabawa (dla nas zabawa, a dla niego piekło). Zaczynamy drążyć, wiercić, rozprawiać, debatować. Najpierw dialog prowadzimy solo, taki wewnętrzny, calkiem niegroźny. Kiedy już wykiełkuje w nas do odpowiedniego rozmiaru, toczymy naszą problemtyczną kulę z przyjaciółkami. Angażujemy po drodze wszystkich, którzy choć przez chwilę wykażą najmniejsze zainteresowanie tematem. Kiedy kula osiąga wielkość kosmosu zrzucamy ją z impetem na głowę biednemu samcowi i oczekujemy, że bez słowa wyjaśnienia naprawi wszystkie swoje błędy, mankamenty i defekty. Na koniec jeszcze z pocałowaniem w stópkę ślicznie podziękuje, że je odnalazłyśmy i probujemy zniwelować. Wybawczynie.

A wszystko dlatego, że naoglądały się baby komedii romantycznych gdzie on zawsze do baby wraca, zawsze za babą goni, zawsze do baby z badylami przyłazi, potem babę wozi... a to po restauracjach, a to po hotelach, albo po tajemnych i nieodkrytych miast uliczkach, kawiarenkach, romantico ławkach z widokiem na zachodzące slońce nad miejska przestrzenią, a po wszystkim zawsze do baby dzwoni gdy ta nawet pomysleć nie zdąży, że w sumie już mógłby. Następnego dnia babę porywa w nieznane i prawi tej babie coś o spadających gwiazdach, miłości, pokrewieństwie dusz, odnalezieniu sensu życia i takie tam inne androny...


A to ja nie gram głównej roli w tym filmie? A to przepraszam.



sobota, listopada 02, 2013

What To wear? Black & White

 
Biel i czerń to połączenie, które nigdy nie zawodzi. Trend, który towarzyszy nam już od jakiegoś czasu i nie wygląda, by w najbliższej przyszłości miało się to zmienić. Zestawienie idealne na co dzień i na bardziej oficjalne wyjścia. Coś dla osób, które nie mają zbyt wiele czasu rano na wymyślanie fikuśnych stylizacji, albo po prostu lubią klasyczną elegancję. Swetry przeróżnych krojów, faktur i rozmiarów to mój nieodłączny element jesiennych i zimowych zestawów.
Czas, by zrobić dla nich miejsce w szafie. Sukienki i zwiewne ubrania muszą dać pierwszeństwo wełnie, kaszmirom, grubym splotom oraz ciepłym i lekkim dzianinom wszelkiego rodzaju.
 
 
Sweter, torba, buty i biżuteria to łupy z osiedlowych sklepów.
Spodnie - Cubus
T-shirt - Zara