poniedziałek, czerwca 11, 2012

What's new?

Dzisiejszy dzień prawie caly spędziłam buszując po sklepach. Mam już serdecznie dość na pewno na kolejne kilka tygodni... Obiektem poszukiwan była sukienka! Ale nie mogła to być zwykła sukienka, a taka na wyjątkową okazję jaką jest wesele. I tutaj zaczynają się schody! Jako, że nie jestem zwolenniczka i fanką sukienek - taki chlopięcy typ ze mnie - miałam kilka wymagań, które owa sukienka spełnić musiała.

A więc:
1. Uniwersalność - nie mogła być sukienką jednej, weselnej imprezy. Chciałam, by pasowała również na codzień np. do lekkich sandałków 
2. Cena - o tak, tak. Jak już wspomniałam nie chodzę w sukienkach zbyt często, także nie wyobrażam sobie wydać fortuny na coś co zawiśnie w mojej szafie nie ruszone przez wieki!
3. Krój - kolejny wymóg. Bo przecież musiała być i modna, wpisująca się jakkolwiek w trendy, do tego dopasowana, nie za krótka i z akceptowalnego materiału ;) Łatwo nie bylo!

A do tego jeszcze chciałam mieć cień gwarancji, że druga taka sama nie pojawi się na tej samej imprezie.

Udało się!
Poniżej zwycięska kreacja w ujęciu z przymierzalni ;)



... i wielka przegrana :) Było blisko!



:)



0 komentarze: