piątek, czerwca 15, 2012

One day from my life...

Kiedy tylko pogoda jest łaskawa, a praca nie zatrzymuje mnie po godzinach nie odmawiam spotkań takich jak to! Ba! Ja właściwie nalegam na takie wyjścia :)

Przedstawiam postać, która na pewno jeszcze nie raz przewinie się w postach - Wiśnia! Nie mogę zbyt wylewnie o niej pisać, bo przecież to przeczyta i wpadnie w samouwielbienie i obrośnie zanadto w piórka, ale to najbliższa memu sercu kobieta :)

To, co robimy najczęściej gdy się spotykamy to poza godzinnymi dywagacjami i analizami na tematy różne ;) to oczywiśćie długie spacery, przesiadywanie w kawiarniach, nad Wisłą w plenerze lub testowanie nowych smaków Warszawskich lokali ;) Czy o czymś zapomniałam?

To był jeden z takich właśnie dni :)


Cafe Rue de Paris






1 komentarze:

Oby więcej takich dni!!!więcej i więcej! :) pamiętaj, że za 50 lat - o laskach co prawda - ale też będziemy spacerować brzegiem Wisły :)