środa, maja 01, 2013

Man charm... when the spell is broken!

Dziś wspomnienie kilku imprez, a dokładniej poczynionych podczas nich obserwacji. Daleko pamięcią sięgać nie muszę, bo opisywane sytuacje są cykliczne i regularnie powtarzają się. I zapewne Ty, czytając ten tekst pomyślisz sobie, że "gdzieś już to widziałam/em"!
Znowu czepiam się panów, ale na równie długą listę mogłabym wpisać zachowanie pań. Na podsumowanie płci pięknej również przyjdzie pora ;) I to także będzie ciekawe zestawienie.

- facet kiedy widzi w klubie grono rozbawionych kobiet, jest przekonany, że one tylko czekają na podryw z jego strony. Stop! Nie, to grono rozbawionych kobiet poprostu wyszło dobrze sie bawić, spędzić wspólnie czas pijąc kolorowe drinki i plotkując o takich frajerach jak Ty.

- facetom wydaje się, że na parkiecie nie obowiązują zasady trzymania łap przy sobie. A więc powiedzmy sobie to raz na zawsze: obowiązują! I nie wiem skąd takie przeświadczenie u dużej większości, że jednak mogą złapać Cię bezkarnie za to i owo, przykleić się do Ciebie, a na koniec zanużając ręce we włosach bełkotać coś (niby erotycznie) do ucha!

- faceci są tak pewni swojej nienagannej aparycji i uroku osobistego, że nie rozumieją kiedy kobieta nie ma ochoty z nim tańczyć, tudzież rozmawiać. No szok! Niemożliwe!
I takiemu trzeba kilka razy powtórzyć grzecznie (lub mniej grzecznie), że jednak nie, naprawdę nie mam ochoty z Tobą się bawić!

- facet jest przekonany, że jeżeli zaproponuje Ci drinka i Ty przystaniesz na jego propozycję to ma Cię na wyłączność na całą imprezę, a najchętniej aż do śniadania. Otóż znowu błąd! Tylko kompletny palant może tak twierdzić i jeszcze oczekiwać czegoś w zamian! Otrząśnij się, to tylko drink! 

- facet na parkiecie szuka byle jakiej, byle chętnej. Lata od jednej do drugiej, bo może któraś w końcu da się zmacać podczas tańca! Tylko co w momencie gdy już cały parkiet obskoczy i odnotuje sromotną porażkę? A no tak, zawsze można zmienić lokal.

- facet nie zna umiaru w piciu alkoholu. Z początku wyglądacie elegancko, pachniecie jeszcze lepiej, macie błysk w oku i nawet gadka nie jest jeszcze tak żenująca... ale z godziny na godzinę jest co raz gorzej, aż koniec końców przysypiacie na sofie, bełkoczecie coś chwiejąc się przy barze w pomiętej koszuli i z mętnym wzrokiem. Dobrze, jeżeli rano pamiętacie jak dostaliście się do domu.

- facet jak sobie Ciebie upatrzy w klubie to potrafi stać i wlepiać w Ciebie oczy, aż... no właśnie, aż co...? Chyba, aż ty nie zmienisz lokalu?! Stoi i się gapi, śledzi cię wzrokiem, obserwuje i nic... nic z tego nie wynika. A więc po co? Tylko zamęt i niepokój wprowadza.

Probowałam znaleźć jakąś zależność, wspólną cechę dla opisanych przypadków. Myślałam, że to może kwestia wieku, może kwestia doboru lokali, może kwestia narodowości, zasobności portfela... Nie wiem. Na pewno jedyną wspólną cechą jest płeć!
Być może są czynniki inne, których jedynie czerpiąc z obserwacji nie jestem w stanie wywnioskować. 

W oczekiwaniu na sobotę!!!