niedziela, maja 12, 2013

Be my first date?

Obserwowałaś go bardzo długo. Rzucałaś nieśmiało uwodzicielskie spojrzenia, kilka razy spotkaliście się w większym gronie wspólnych znajomych. Zawsze wyglądałaś uwodzicielsko, delikatnie i czarująco. Koleżankom już od tygodni o nim opowiadasz, a w głowie układasz setki scenariuszy waszego wspólnego życia na kolejne conajmniej 30 lat. Kiedy Ty codziennie żyjesz w wyimaginowanym świecie fantazji nagle dostajesz wiadomość... od niego. Zaproszenie na randkę (na marginesie - znienawidzone przeze mnie określenie).

I w tym momencie uruchomiona została cała, gigantyczna machina. Proces przygotowań potrafi trwać nieskonczenie długo. Później tylko przetrwać spotkanie, nie dać plamy i zostawić wybranka z apetytem na więcej. A pod koniec upojnego dnia pogłębiona analiza wydarzeń i relacja do przyjaciółek.

Ok, zatem co się dzieje przed randką.
Wisisz na telefonie z trzema przyjaciółkami, na zmianę konsultując najdrobniejszy szczegół dotyczący swojego wyglądu. Spodnie, czy sukiennka? Obsacy, czy płaskie buty? Włosy upięte, czy uwodzicielsko rozpuszczone? Paznokcie naturalne, czy krwista czerwień? I masa innych istotnych szczegółów. Kiedy to już masz za sobą zastanawiacie sie nad tym co ów wybranek zaplanował na wspólny wieczór. Kolacja? Jeżeli tak to jaka knajpa? Czy będzie to coś z fantazją, czy klasyczne i oklepane włoskie żarcie, lub tak modne przez ostatanie lata sushi... Ale zaraz! Nawet jeżeli włoskie żarcie, to co zamówisz, bo przecież nie chcesz by sos po spaghetti kapal Ci po brodzie, a jeżeli sushi to czy aby na pewno sprawnie posługujesz sie pałeczkami...? Żeby nie było obciachu... I tutaj następuje wyjątkowo bogaty rozkład wszelkich mogących wystąpić możliwości na czynniki pierwsze. Za wczasu próbujesz przewidzieć wszystko aby absolutnie nie dać się zaskoczyć. A dzięki temu tak na prawdę fundujesz sobie tylko dużą porcję stresu, bo przewidzieć wszystkiego nie dasz rady... Znasz to? ;)

A co kiedy ów wybranek zajeżdża po Ciebie o ustalonej godzinie...?
Nadszedł ten moment. Dzwoni i mówi, że jest i już na Ciebie czeka. Ty gotowa jesteś już od dobrych  30 minut i wyczekujesz w napięciu, ale oczywiście udajesz zaskoczenie, w pośpiechu mówiąc, że będziesz za 2 minutki (niech wie, że nie siedziałaś tu gryząc pazurów w oczekiwaniu!). No i czekasz te 2 minutki, które dlużą się jakby to wieczność cała była! W międzyczasie sprawdzasz fryzurę, nakładasz kolejną warstwę błyszczyku, poprawiasz piersi w staniku, by wyglądały na pełniejsze i kontrolujesz pośladki, czy aby wyglądają wystarczająco sexi w tych nowych jeansach! No, teraz już możesz iść...

Potem już z górki. Robisz duże oczy, zerkasz słodko co chwilę, uśmiechasz się zalotnie, bawisz się kosmykami włosów, albo wodzisz palcem po kieliszku raz na jakis czas dotykając palcami warg. Do tego eksponujesz swoje długie nogi, co chwilę chichocząc z jego niekoniecznie trafnych żartów. Jesteś pełna wdzięku, entuzjazmu, oczy Ci błyszczą, błyskotliwie prowadzisz rozmowę, uwaznie słuchasz, niekiedy komplementujesz. Ale w międzyczasie już w głowie analizujesz każdy jego gest i słowo, by rozszyfrować jego zamiary. No i koniecznie musisz zapamiętać każdy szczegół, bo będą to istotne kwestie w relacji, którą za chwilę bedziesz zdawała przyjaciółkom.
A obstrzał pytań będzie na pewno bardzo skrupulatny i wnikliwy. Interpretacja każdego jego gestu,  zachowania, słowa, spojrzenia to będzie zajęcie na kolejne godziny, a niekiedy dni.

Panowie, czy zdawaliście sobie sprawę ilu emocji i atrakcji nam dostarczacie?