Ekshibicjonizm Facebook'owy narasta w tempie zawrotnym!
Czy jest jeszcze coś, czego ściana Twojego Facebook'a nie widziała? No, może nie doszliśmy jeszcze do porno, ale obstawiam, że to kwestia sprawnej cenzury portalu.
Dziś Facebook to prawdopodobnie najbardziej obszerna i najbardziej cenna baza danych. Ma już ponad 1 mld aktywnych użytkowników miesięcznie, a liczba to podobno stale rośnie! Na podstawie ruchów w sieci można stoworzyć bardzo szczegółowy profil każdej osoby! Oprócz podstawowych danych osobowych dzielimy się informacjami dotyczącymi naszej rodziny, tego co lubimy, gdzie aktualnie sie znajdujemy, albo gdzie pojawimy sie w najbliższym czasie, udostepniamy nasz kontakt e-mail i niejednokrotnie telefon komórkowy. Publikujemy całą masę prywatnych zdjęć, zamieszczamy informację o tym z kim aktualnie jesteśmy w związku, gdzie pracujemy, jakie mamy wykształcenie. Raj dla biznesmenów, reklamodawców, złodziei i zboczeńców... hulaj dusza, piekła nie ma!
Czy pamiętasz o jakichkolwiek zasadach bezpieczeństwa?
Ile razy zdarzyło Ci się dodać do grona znajomych osobę, której nawet nie kojarzysz? Albo, którą poznałeś raz, zupełnie przypadkowo, nie wiesz o niej praktycznie nic, a dzielisz się z nią swoim prywatnym życiem?
Czy potrafisz chodź trochę prywatności zachować tylko dla siebie?
Ja wszystko rozumiem, jest mnóstwo sytuacji w życiu, w których czujemy się szczęśliwi i chcemy tym szczęściem dzielić się z innymi. Delikatny ekshibicjonizm dotyczy również mnie. Też czasem lubię wrzucić swoje zdjęcie i poczytać miłe komentarze, a potem zliczyć lajki! - tak, bywam próżna i to przyjemnie łechta moje ego! Mimo wszystko nigdy na mojej tablicy nie zobaczysz mojego pólnagiego tyłka, folderu pod nazwą "100 odsłon sexi dziubka", łzawych wpisów o nieszczęśliwej miłości, złamanym sercu i szeroko pojętym "smuteczku". Nie widzę sensu informowania o tym, że jestem chora, zasmarkana i ogólnie podle się czuję, o tym, że życie jest do bani, ludzie to kurwy, a tak wogóle to zmarła mi matka... Pytam: czego sie spodziewasz po takiej publikacji? Głaskania po główce? Zapewnień, że wszystko będzie dobrze? Mam to lajkować, a może łączyć się w bólu i mówić, że mam gorzej? :/ Jak już publikujesz, to niech to będzie pozytywne! Lubię czerpać optymizm z wpisów innych!
A jak trzymają się Ciebie rozterki emocjonalne, to idź do psychologa, Facebook to nie jest poradnia psychoterapełtyczna!
Lubię spotykać się z ludźmi, ale czasami zastanawiam się po co mam to robić, skoro ich życie nie ma przede mną żadnych tajemnic?
Wiem wszystko ---> rok temu wzięła ślub (w pałacyku pod Wawą, podjechała pod kościół bryczką, około 150 gości, ładna ona, ładny on) dwa tygodnie temu urodzila zdrowego chłopca (10 punktów w skali Apgara, 3800g, 53 cm), mają małego pieska co zwie się Fikus (nie słucha się, drze kapcie i sika na dywan, ale jest uroczy), domek pod Wawą (nasze urocze gniazdko), ostatanie wakacje spędzili na Rodos... i takich informacji mogę mnożyć bez liku... a wszystko to w setkach zdjęć i niezliczonej liczbie wpisów.
Teraz spotykając dawnych znajomych i pytając co u nich, najczęściej wkrada mi się gdzieś stwierdzenie : "A no tak, widzialam na fejsie!" - cóż, nie zaskoczysz mnie niczym.
Mój sexi dziubek!!!! :) |