środa, września 18, 2013

Where you invite me to dinner? MuuMuu

Jest mi niezmiernie miło poinformować, że wpis powstał w wyniku pierwszej blogowej współpracy. Wspólnie z Inspiracjami Kawowymi będziemy odwiedzać lokale warszawskie, ale i nie tylko w poszukiwaniu idealnie zaparzonej kawy, gustownych wnętrz i niepowtarzalnych smaków.   

Warszawski rynek gastronomiczny ewoluuje w zastraszająco szybkim tempie. Co i rusz otwierane są nowe miejsca i wystarczy chwila nieuwagi, by mogło nas coś ominąć. Staram się być czujnym obserwatorem, aby nic przede mną nie uciekło -  na pewno nic godnego uwagi, a na nią z pewnością zasługuje miejsce, które odwiedziłam.

Na piątkową kolację zarezerwowałam stolik w niedawno otwartym lokalu MuuMuu. Ulokowany w samym sercu stolicy przy pl. Teatralnym, z powodzeniem funkcjonuje już od przeszło miesiąca. Do umówionego miejsca dotarłam chwilę przed czasem. Ciepła i słoneczna pogoda zapowiadała udane popołudnie.

MuuMuu koncentruje się na stekach. Każdy prawdziwy mięsożerca powinien znać ten adres, bo z pewnością znajdzie w karcie coś dla siebie. Jest kilka pozycji, które mocno mnie zaskakują i ciężko było oprzeć się pokusie, by ich nie spróbować. Na przystawkę szpik z kości lub duszone ogony wołowe w bulionie. Znajomi wybierają również carpaccio z polędwicy, tatar oraz chłodnik owocowo-warzywny. Każda przystawka jest bezbłędna. Talerze wędrują wokół stołu, by każdy z nas mógł spróbować każdego dania. Niekiedy musimy używać siły lub podstępu, by ktoś nie przyzwyczaił się zbyt mocno i na zbyt długo do którejś z przystawek ;)

W oczekiwaniu na pierwsze potrawy dostajemy tzw. czekadełko – torebki z pieczywem, oliwę oraz oliwki, które jak się dowiedzieliśmy od kelnerki, w MuuMuu marynują sami. Z czystym sumieniem stwierdzam, że były smaczniejsze od tych, ktore jadłam podczas ostatniego pobytu w Grecji.

Przy wyborze drugiego dania niezastąpiony jest szef kuchni, który sprawnie przeprowadza nas przez kartę, w wyjątkowo ciekawy sposób opowiadając o mięsie, które za chwile dla nas przygotuje. Do wyboru jest jego kilka rodzajów,  m.in. stek Rib Eye, New York, rzadziej spotykany stek Bavette, antrykot z polędwicy Wagyu, stek z żubra lub kaczka. Poczułam, że jesteśmy w naprawdę dobrych rękach.
Czy wiedzieliście, że niektóre odmiany krów poi się piwem, by ich mięsu nadać niepowtarzalny smak? Nie miałam pojęcia.

W momencie kiedy dania trafiły na stół byłam pewna, że dziś zjem po królewsku. Pierwszy kęs tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził. Mięso miękkie, soczyste i idealnie wysmażone dokładnie wg moich sugestii. Jako dodatek do dań wybrałam kopytka marchewkowe natomiast znajomi  domowe frytki oraz zieloną fasolkę szparagową.

Obiad zakończyliśmy deserem, którego nie sposób było sobie odmówić, tym bardziej, że podawany sernik jest autorskim przepisem szefa kuchni. Druga propozycja – tarta tatin jabłkowo-baklażanowa – była dla mnie tak zaskakującym połączeniem smaków, że grzechem byłoby nie skosztować. Moim osobistym faworytem okazał się fondant czekoladowy z lodami waniliowymi. Po ten smak z pewnością jeszcze wrócę do MuuMuu.

Klimat miejsca jest niezobowiązujący, wnętrze urządzono prosto, ale ze smakiem. Komfortowo poczuje się tutaj grupa biznesmenów pod krawatem na służbowym lunchu oraz konsument ubrany mniej formalnie. Duże przeszklone okna idealnie doświetlają dość ciemne wnętrze, a ponadto gościom siedzącym w środku pozwalają podziwiać sąsiadujący z lokalem gmach Teatru Wielkiego. Po zmroku miejsce zyskuje bardziej intymny i kameralny klimat.
Z pewnością jest to miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić jeśli szukamy dobrego smaku, wysokiej jakości dań, miłej atmosfery i kompetentnej obsługi.
W MuuMuu do mięsa możemy dobrać odpowiednie wino z kilkudziesięciu
propozycji dostępnych w lokalu.
Czekadełko.
Toast. Za spotkanie. Za pierwsze sukcesy.
Duszone ogony wołowe w bulionie - 21 pln
Tatar z sezonowanej polędwicy wołowej - 36 pln
Carpaccio - 56 pln
Chłodnik warzywno-owocowy - 18 pln
Szpik z kości - 21 pln. Jak to powiedział Szef kuchni - albo się go pokocha, albo znienawidzi. We mnie wywołal mieszane uczucia i raczej drugi raz po tą pozycję nie sięgnę. 
Oczekując na danie główne dostaliśmy graperfruitowy sorbet,
by oczyścic kubki smakowe i przygotować się na
prawdziwe kulinarne doznania.

Udało mi się podejrzeć w kuchni jak płoną nasze steki!
Mówiłam, że jedzenie wyrywaliśmy sobie z rąk!

Zabieram się za szpik. Dobra mina do złej gry.
Entuzjazm zniknął wraz z pierwszym kęsem!




Szef kuchni - niepozorny i skromny,
ale wie jak kulinarnie zrobić wszystkim dobrze ;)
Załapana przy "pracy"!