poniedziałek, września 23, 2013

Uciekaj skoro świt...

... a najlepiej jeszcze przed, a idealnie tuż po... tuż po wszystkim, póki ciało tkwi w oksytocynowym uniesieniu!

Jeżeli tak się zdażyło, że poniosła Cię chwila, ogarnęła namiętność i ogólem zapomnialaś się totalnie, to korzystaj w pełni z tego co Ci się przytrafiło... ale radzę: wspólny poranek po przypakowej nocy nie jest Ci do tego całego szczęścia potrzebny!

Tylko w filmach poranki są tak urokliwe, że żadne z Was nie potrzebuje kąpieli ani porannej toalety, by wyglądać rześko, świeżo i ponętnie. Jego za duża koszula co chwilę kokieteryjnie osuwa się, by niby przypadkiem obnażyć Twoje ramię. On właśnie parzy dla Ciebie świeżą kawę, podaje śniadanie, całuje namiętnie i patrzy głęboko w oczy z zachwytem.

Rzeczywistośc może mimo wszystko bardziej rozczarowywać. Być może zasypiałaś w obięciach superbohatera, ale po przebudzenia po nim zostaje tylko wspomnienie. O poranku pocałunki już nie smakują tak namiętnie, one wogóle nie smakują! 
Czuły szept, zmysłowy dodyk, siła jego ramion, spontaniczność - cały magnetyzm wspólnej nocy może zostać przyćmiony przez jasne oślepiające poranne światło, niedopałki papierosów w popielniczce, brudne naczynia w zlewie i cały szereg innych niespodzianek, ktore możesz odkryć tuż po przebudzeniu. Im dłużej tam pozostaniesz, tym więcej możesz zoabczyć rzeczy, ktorych mogłabyś uniknąć w porę zamykając za sobą drzwi...




*pics. stylowi.pl