Mój zawsze jest jakiś. Do wszystkiego mam jakiś stosunek. Nigdy nie jest on obojętny.
Przecież jak proponuję wieczorem film, to chyba wiesz czy wolisz Kac Vegas czy Nietykalnych. Jest to na tyle różnorodne kino, że musisz mieć jakiekolwiek preferencje.
Jeżeli do filmu proponuję wino, to spodziewam się, że mimo wszystko twoje upodobania skłaniają się bardziej w ktorąś ze stron i wiesz czy bardziej smakuje ci czerwone czy białe... a może wogóle wina nie lubisz?
Ok, wino, kino - pal sześć! Bzdury. Załóżmy, że ci nie zależy, jesteś ignorantem, masz wszystko gdzieś i generalnie to i tak czekasz jak będzie po kinie, po winie i dobierzesz się do majtek. Rozumiem.
Ale jeżeli idziemy wybierać płytki do łazienki - pokazuję jasne, pokazuję ciemne, a tobie obojętne!? To nie rozumiem. Jak nie podejmiesz decyzji, nie wyrazisz swojego zdania i opinii to nigdy nie pozwolę ci słowa złego powiedzieć, że łazienka jest brzydka, niefunkcjonalna, niepraktyczna itp. I choćby krew cię zalewała to przez najbliższe X lat będziesz co rano i wieczór i we dnie i w nocy z niej korzystał! Bo było ci obojętne!
Ale zostawmy przykłady w spokoju, bo tych mnożyć można w nieskończoność.
Kim jest człowiek, ktoremu wszystko jedno i wszystko mu obojętne?
Pomijając fakt, że zapewne nie jesteś wyznawcą filozofii cynickiej (o ile wogóle wiesz czym się charakteryzuje), to musisz wiedzieć, że Twoja obojętność doprowadza do trzech zasadniczych stwierdzeń:
1. Po pierwsze, zrzucasz odpowiedzialność decydowania o wszystkim na drugą osobę. Nie ładnie!
2. Po drugie, jeżeli Tobie jest obojętne i wszystko jedno, to ja muszę myśleć i decydować za nas dwoje, bo od ciebie żadnej sensownej propozycji nie dostanę. A nie zawsze mam pomysł, chęć i siłę, by obejmować stery. A czasami najzwyczajniej oczekuję chociaż odrobiny inwencji.
3. Po trzecie, generalnie zawsze na wszystkim wyjdziesz gorzej. Może tobie jest obojętne, ale mi nigdy nie. Jeżeli pozostawiasz mi pole wyboru, to zawsze wybiorę z korzyścią dla siebie. Jeżeli zapytam czy chcesz siedzieć w samolocie przy oknie, a ty odpowiesz, że tobie to obojętne to nie będę drążyć tematu i sama tam usiąde. I nie uwierzę, że było ci wszystko jedno, bo gdzie może być lepsze miejsce? Na środku, gdzie nawet spokojnie oka nie zmrużysz, bo głowa zaraz będzie ci opadać na barki współpasażerów, a może od przejścia, by trącał cię steward wózkiem z przekąskami? Pff, frajer!
Skąd wynika ta obojętność? Z lenistwa, z rzeczywistego braku własnego zdania i jakichkolwiek preferencji, a może z ignorancji? A może myślisz, że robisz mi dobrze, bo ja mogę zadecydować i pójść, czy zrobić to na co mam ochotę? No, nie robisz.
Zmień swój stosunek. Niech będzie jakiś, niech zyska barwę. Zrób to dla siebie, zrób to dla innych.
Zdjęcie w żaden sposob nie ma związku z tekstem, ale coś dla urozmaicenia wrzucić wypadało :) |