niedziela, sierpnia 25, 2013

Choruję na niedoczas

Ostatnie lata zafundowały nam kilkukrotny wzrost tempa życia. Nowe technologie, zaawansowane rozwiązania metodologiczne, nieustający rozwój... Wszystko odbywa się w zawrotnym tempie. To wielki globalny wyścig. Wyścig z czasem, wyścig z innymi - o bycie pierwszym, lepszym, bardziej innowacyjnym.

Chociaż świat proponuje nam całą masę technologicznych nowinek, które w zamyśle miały ułatwić nam życie i sprawić, że pracować będziemy mniej, łatwiej i szybciej, by w rezultacie mieć więcej czasu dla siebie i bliskich to mnie od dawna dręczy codziennie ten sam ogromny problem – nie mam czasu. Zawsze mam go niewystarczająco dużo. Cały czas gdzieś się spieszę. Mam wrażenie, że jak idę to właściwie już prawie biegnę. Nie mogę się wyluzować ani zwolnić, a wszystko to z obawy, że nie zdążę – chociaż często nawet sama nie wiem z czym i dokąd.

Dziś wszystko odbywa się w ekspresowym tempie. Mamy na każdym kroku fast foody, coraz bardziej popularne tzw. speed dates. Korzystamy z szybkiej sieci, szybkiego wybierania numerów, szybkich samochodów oraz szybkiej obsługi. Oczekiwanie wzbudza w nas agresję, irytację, złość oraz frustrację. Chcemy natychmiastowych rezultatów, szybkich decyzji. Brakuje nam cierpliwości. Książek już nie czytamy – teraz możemy odsłuchać je prowadząc auto. W wielu instytucjach już nie musimy się pojawiać osobiście, wystarczy telefon, mail lub wypełnienie kwestionariusza na stronie internetowej. Wszystko można załatwić na już, od ręki, w 5 minut.

Wzrasta stopień szeroko pojętego konsumpcjonizmu. Chcesz czegoś i za chwilę to masz. Znudzi się, zepsuje – zastępujesz nowym, lepszym, innym egzemplarzem.

Sieć jest dostępna dla nas non stop, bez przerwy, bez żadnych ograniczeń. Łączyć możesz się o każdej porze, w każdym momencie. Stąd przeświadczenie, że cały czas mamy coś do zrobienia, jesteśmy w ciągłej możliwości dostępu do danych. Mamy świadomość, że bycie szybszym daje przewagę, a skoro nie jesteśmy niczym ograniczeni to stale rywalizujemy i pozostajemy aktywni z obawy przed pozostaniem w tyle, wypadnięciem z obiegu. Tkwimy w błędnym kole, które sami sobie napędzamy. Biegniemy, by nadążyć za rywalem, równocześnie stale poszukując nowych rozwiązań, które w efekcie nadają jeszcze szybsze tempo naszemu życiu.

Technologia pozbawiona jest ograniczenia prędkości, nie tyczą się jej żadne ramy czasowe. Dziś zamykając za sobą drzwi od biura nie kończysz tak naprawdę swojej pracy. Ciężko jest wielu osobom oddzielić czas obowiązków służbowych od czasu wolnego. Granice już dawno się zatarły. Stale sprawdzamy skrzynkę mailową, na bieżąco jesteśmy z wynikami finansowymi, newsami biznesowymi, stale dostępni pod telefonem.

W końcu żyjemy w dobie kapitalizmu, gdzie czas to pieniądz.

Jakieś pomysły, by potrafić zwolnić?

Uzależnienie dzisiejszych czasów.



źródło: tumblr.com