Lata doświadczenia, dziesiątki pomyłek, niezliczone momenty kiedy z tęsknotą w oczach i żalem w sercu wspominałam ulubioną sukienkę pozostawioną na wieszaku w szafie oraz kolejne dziesiątki łachów, które nietknięte wróciły z podróży do domu uczyniły mnie mam nadzieję wzorowym podróżnikiem... a już na pewno wprawnym pakowaczem!
Dziś przede mną kolejne zadanie. Weekend za miastem, cztery dni, festiwalowy charakter i pogoda, która nigdy nie jest stała i zapewne spłata mi jakiegoś figla!
Jak zabrać się za pakowanie? Mam kilka sprawdzonych metod!
1. Wyjmuję z szafy wszystkie rzeczy, które chciałabym ze sobą wziąć i które wydają mi się niezbędne. Teraz patrzę na stertę ubrań i co widzę?
- 3 pary długich spodni
- 3 pary szortów
- 2 spódniczki
- 3 cienkie sweterki
- 1 porządny gruby swetr
- 3 koszule
- 5 t-shirtów
- 1 bluza
Wróć, wróć, wróć! Jedziesz tylko na 4 dni!
Teraz przede mną kolejne dwa zadania:
- spojrzeć czego brakuje w zestawieniu?
Ja już widzę! Kurtki przeciwdeszczowej oraz sukienki plażowej!
- zrobić selekcję i ograniczyć się do niezbędnego minimum...
... jak to zrobić? Są na to kolejne dwie metody:
- wszystkie rzeczy, które ze sobą zabieram muszą do siebie pasować, tak by w zestawieniu "każdy z każdym" ze sobą współgrały.
Błękit, szarość, róż i biel - zawsze do siebie pasują! To moje weekendowe kolory! |
Takim sposobem w grze pozostały:
- 2 pary długich spodni
- 2 pary szortów
- 1 spódniczka
- 1 sukienka
- 2 cienkie sweterki
- 3 koszule - tak wiem to wciąż za dużo, ale wszystkie trzy lubię, wszystkie pasują do wszystkiego i nie ma przebacz, jadą ze mną nad morze! :)
- 8 t-shirtów - cienkie i zajmują mało miejsca. W tym przypadku nie zaszkodzi mieć kilku zapasowych sztuk :)
- 1 gruby sweter
- 1 kurtka
To zestawienie wydaje się być dużo bardziej rozsądne :)
Bielizny nie będę nikomu wyliczać, każdy wie czego i ile mu trzeba, co do kosmetyków to każda kobieta zapewne ma ten sam problem, bo nie ważne czy jedzie się na cztery dni czy na dwa tygodnie i tak zabierasz ze sobą kosmiczne ilości!
Pozostały buty! Kolejny problem, bo tyle par się do mnie uśmiecha, a ja muszę zarządzić których jest to szczęśliwy dzień!
Na pewno pojada ukochane Conversy, japonki, sandałki, mniej ukochane Conversy i ... kalosze!? Nie, nie podejmuję ryzyko i jade bez ;) Nie dołączę do hipsterskiego grona lansiarzy w gumiakach Huntera!
Nie wiem jaką macie metodę układania ubrań w walizce, ale ja dziś zamierzam wypróbować nowej, a mianowicie - rolowania ubrań! Zwinę je i zobaczymy czy dzięki temu zaoszczędzę miejsce, a moje życie stanie się prostrze i przyjemniejsze:)