wtorek, lipca 09, 2013

Powroty są zawsze jakieś dziwne

W ciągu roku, każdy mój dzień wygląda podobnie, wszystko zlewa mi się w jedną całość. Czasami nie orientuję się, że coś miało miejsce np dwa miesiące temu, bo wciąż wydaje mi się, że minęły dwa tygodnie. Jedna, wielka, nudna zlepiona w całość kupa. 
Wstaję rano i ruszam do pracy, w której spędzam cały dzień, by wieczorem jak będą siły, chęci i możliwości poświęcić choć niewielką chwilę sobie. Zawsze muszę wybierać. Albo dziś zrobię trening, albo spotkam się z przyjaciółką. Albo pojadę na zakupy, albo napiszę tekst na bloga. Jeżeli mam ochotę poszaleć w kuchni to już nie zaliczę fryzjera. A jak wracam zmęczona i chce mi się poprostu poleżeć i nie robić nic to mam wyrzuty sumienia, że marnuję czas! Wszystko kwestią wyborów, kompromisów, ciąłych ustępstw i kalkulacji przed samą sobą: co jest ważniejsze.
Zazwyczaj na to nie narzekam i się długo nad tym nie zatstanawiam. Przyjmuję, że tak skonstruowany jest świat i większość nas tak funkcjonuje. Aż nagle nadchodzą takie cztery dni, które zaburzają mój wewnętrzny spokój i wprowadzają stan buntu połączonego z frustracją. Bo kto powiedział, że mój dzień nie mógłby w całości wyglądać tak jak ja tego chcę? Bez konieczności rezygnowania z czegokolwiek?  Na wszystko mieć czas, samemu decydować o tym co ważne. Skoro innym się udało, to i mnie się uda. Wyjdę ponad przeciętność. Każdy tak może.
 
Zastanawialiście się kiedyś jak cenny jest Wasz czas i za jaką cenę oddajecie go np korporacji, która i tak bez zawahania, jak przyszedłby taki moment położyłaby Wam wymówienie na biurku? Dzieląc wynagrodzenie przez godziny spędzone w pracy, odliczając koszta dojazdów, posiłków naprawdę słabo to wygląda. Jesteśmy warci znacznie więcej! Nie chcę wspominać takiego życia, w którym nie mogę robić tego co chcę, a muszę wszystko podporządkować czemuś co nie daje za grosz satysfakcji! 
 
Mianuję ten tekst swego rodzaju deklaracją. Deklaracją zmiany. Zobaczymy gdzie będę za rok.
 
To taka refleksja z pobytu w Trójmieście przy okazji Haineken Opener Festival. Stąd nieobecność na blogu, ale w najbliższych dniach nadrobię zaległości :)