środa, stycznia 29, 2014

Co gorsze? Być obojętnym, czy natrętnym?

W kwestii emocji i uczuć lubimy popadać w skrajność.

Rozmawiałam z koleżanką, która w euforii opowiadała o swojej nowej sympatii. Ciacho, chodzący ideał. Wysoki, inteligentny, z poczuciem humoru, ma pasje. Opisywała go z takim podnieceniem, tyloma detalami i przejęciem w głosie, że o mały włos sama się w nim nie zakochałam. 

Skończyła i cisza...

- No i? - pytam
- No nic. Tyle.
- Ale co dalej? Rozmawiacie, spotykacie się, będzie coś z tego?
- No coś Ty!!! Ja mu nawet w oczy nie patrzę jak go mijam! - odpowiedziała z odczuwalnym oburzeniem.

No tak. Najlepiej śnić sobie o takim po nocach, wzdychać do jego zdjęcia i czekać jak się chłopak domyśli, że ta oschła, wyniosła baba, która wpadła mu w oko, też zupełnie przypadkiem na niego leci!

Drążę temat dalej:

- a nie możesz do niego zagadać?
- chyba oszalałaś! Jeszcze pomyśli, że na niego lecę! 

... wiele by się nie pomylił - ale to już tylko dodałam sobie w myślach.

Potem zgdałam się z kolejną znajomą. Ta, od tygodnia wydzwania do faceta, którego poznała u znajomych na imprezie. Zdobyła jego numer, ale on po krótkiej wymianie korespondencji, przestał się odzywać. Zaznaczam, że nie minęła jeszcze doba od kiedy on tak ostentacyjnie milczy! Zostawiła mu w międzyczasie wiadomość na fejsie i raz nagrała się na pocztę. Teraz zastanawia się, czy nie podpytać wspólnych znajomych, czy nie stała mu się krzywda, czy nie zgubił telefonu, a jeżeli nie, to o co chodzi??? Ułożyła kilka zgrabnych wymówek dla niego, ale może on najzwyczajniej w świecie udusił się właśnie jej oddechem, bo nie dała mu chwili wytchnienia ani odrobiny przestrzeni?
- szkoda, że nie postanowiła czatować pod jego drzwiami, by z miną srającej kotki oczekiwać wyjaśnień tej ignorancji!

Prawdopodobne, że żadnej z nich się nie uda. Jedna nie robi nic, a druga aż za wiele.