Dopiero teraz zaczynam odczuwać jak wielką frajdą jest wydawanie kasy i robienie zakupów.
Umówmy sie, że wiedziałam to już od dawna, ale to co przeżywam teraz to orgazmiczne doznanie.
Tak, nigdy nie sądziłam, że kupno tostera lub czajnika da mi taka radochę, ale tak jest. Poprostu czuję, że jestem w swoim żywiole. I wiem skąd to poczucie...
Kiedy chodze po galeriach handlowych, zawsze gdy tylko coś mi wpadnie w oko nasuwa mi się myśl, nad którą zapanować nie potrafię: czy ja tego potrzebuję? a potem kolejna: czy to jest warte swojej ceny?
I tak połowa uroku i fanu znika, a w głowie toczy się walka. Walka rozrzutnej, beztroskiej mnie z tą powściągliwą, opanowaną i rozważną. Skutek jest różny, ale nawet jak wygra ta pierwsza to i tak satysfakcja z zakupów jest o połowę mniejsza. Gdzieś tam z tyłu głowy szamoczą się jakieś zabłąkane myśli w skutek których nie potrafię aż tak cieszyć się z kolejnej pary butów, na którą tyram w pocie czoła.
Ale wróćmy do tego co dzieje się ze mną teraz, bo ten stan jest fantastyczny! Wchodzę do sklepu, przemierzam półki, rzucam wzrokiem i omiatam okolicę, dokonuję błyskawicznego wyboru, chwytam za pudełko i kieruję się w stronę kasy. Zajebiste!
Rozważna i opanowana JA siedzi cicho, bo doskonale wie, że ja poprostu tego wszystkiego potrzebuję! Toster - wiadomo! Kto nie miał sytuacji, gdy wracał późną nocą do domu po upojnej, pełnej szaleństw nocy i pierwsze kroki kierował do kuchni, by przygotować sobie ciepłego tosta z ciągnącym się serem i ketchupem? On poprostu musi być! Bez czajnika też się nie obędzie. Nawet teraz czuję tą zakupową euforię!
Jeszcze nie wiem tylko do końca czy ten cały fenomen zakupowy to wynik tego, że urządzam swoje mieszkanie i to jest takie ekstra, czy to, że w końcu mogę kupować dużo i bez ograniczeń? Zupełnie mi nie przeszkadza, że nie kupuję sukienek ani torebek, a są to np. mop i deska do prasowania... to jeszcze warte jest przemyślenia.
wtorek, stycznia 21, 2014
Urządzam mieszkanie - cz. V - zawodowo wydaję kasę
wtorek, stycznia 21, 2014
LifeStyle