Paradoksy rozmnażają się szybciej niż bakterie. Z tą różnicą, że bakterie są naszymi nieproszonymi gośćmi, a paradoksy tworzymi sami. Pchają się drzwiami i oknami, a my witamy je z otwartymi rękoma.
Jest wspaniale, ale nie do końca. Jesteś ideałem, ale zrzuć zbędny tłuszczyk z ud! Chcesz czegoś, ale się boisz. Pomyśl o ile życie byłoby łatwiejsze, a o ile bardziej przyjemne gdyby usunąć ze słownika spójnij "ale". Jeden niepozorny wyraz, a tyle problemów. On nas ogranicza, odbiera przyjemności i pozostawia w miejscu. Zawsze jest się do czego przyczepić.
Zazwyczaj brzmisz tak:
Chciałbym do niej zadzwonić, ale boje się, że nie odbierze.
Dziś wieczorem jest świetny koncert, ale bilety są drogie i zapewene będą tłumy ludzi.
Chciałbym, by było jak dawniej, ale to zapewne niemożliwe.
Chciałabym się z toba spotkać, ale mam dużo pracy.
Kocham go, ale po alkoholu mu odbija.
Mam świetna pracę, ale...
Zawsz musi być jakieś "ale". Sami sobie utrudniamy nim życie. Jest jak wrzut w wiadomym miejscu, albo poprostu staje sie on cichym tłumaczeniem naszej bierności. Niby czegoś bardzo chcesz, zależy ci, ale przecież jest tyle pszeszkód na drodze do celu... niewygodne buty, katar, pognieciona ksozula, pryszcz na czole. Wymówki stają się coraz bardziej błahe i miałkie, ale wystarczające byś nie musiał kiwnąć palcem, a w dalszym ciągu siedział i dumał nad swoim ciężkim losem.
Dla kogo jest to "ale". Dla leni, czy dla tchórzy?
Od dziś zawsze kiedy będziesz chcial powiedzieć "ale" - postaw kropkę i przgotuj się do działania. Brzmi naprawdę calkiem nieźle.
Chciałbym do niej zadzwonić - dzwoń!
Dziś wieczorem jest świetny koncert - idź!
Chciałbym, by było jak dawniej - ok, nigdy nie będzie jak dawniej, ale przecież może być zawsze lepiej!
Chciałbym się z Tobą spotkać - spotkaj się!
Działaj bez wymówek.
Nie zawsze wszystko okaże się sukcesem, ale nigdy nie powiesz sobie, że nie próbowałeś ;) Czas przerwać ten impas.
dobrze Ci radzę... |